O tym, jak skutecznie zadbać w szkole o równość płci i mądrze prowadzić edukację antydyskryminacyjną, rozmawiamy z nauczycielką i poetką Aleksandrą Korczak oraz nauczycielem i trenerem Maciejem Śliwą. Przeczytaj i dowiedz się, jak przebiegał mentoring w ramach naszego kursu „Dbam o równość płci”.
Bartosz Marzec: Prowadziliście mentoring w kursie Centrum Edukacji Obywatelskiej „Dbam o równość płci”. Zacznijmy więc od pytania, dlaczego równość płci jest ważna.
Maciej Śliwa: Żyjemy w świecie, który ukształtowali mężczyźni. Aby lepiej uwzględniać inne perspektywy, musimy zmienić sposób myślenia – zadbać o równość płci. Zamiast tego podręczniki często utrwalają stereotypy, a one ograniczają możliwości rozwoju dziewczyn i kobiet. Powinniśmy przyglądać się językowi w podręcznikach i zastanawiać się, jaki obraz chłopców i dziewczyn budują. Warto przyglądać się własnym sposobom komunikacji, żeby zauważać to, co jest w nich wykluczające.
Aleksandra Korczak: Nasze wyobrażenia o tym, czym jest płeć, są skonstruowane społecznie i kulturowo. Aby dążyć do równości płci, potrzebna jest refleksja nad tymi wyobrażeniami i stereotypami, zdekonstruowanie ich. Dzięki temu łatwiej zrozumieć, że płeć jest odgrywana społecznie, a nie tylko zdeterminowana biologicznie.
Wszyscy idziemy przez życie ze swoimi wyobrażeniami na temat tego, kim jesteśmy i jakie są nasze role społeczne. Podobnie jak Maciej sądzę, że te wyobrażenia bardzo często nam przeszkadzają, ponieważ są ograniczające. Dlatego warto kwestionować obiegowe wyobrażenia, klisze i stereotypy, które nabywamy w procesie socjalizacji. Myślę, że te z nich, które dotyczą płci, są zwykle nieuświadomione. Uwewnętrzniamy je bezrefleksyjnie i wydaje nam się, że są „naturalne”. Pracując w szkole, mogłam obserwować, jak umowne są te konstrukty. A jednocześnie – że są wręcz odruchowo przyjmowane przez młodzież.
Czy moglibyście opowiedzieć o swoim doświadczeniu mentoringu w kursie „Dbam o równość płci”. Na czym polegały Wasze działania?
MŚ: Pracowałem z nauczycielami i nauczycielkami bardzo różnych przedmiotów oraz osobami z kadr psychologiczno-pedagogicznych. Była też pracownica kuratorium oświaty. Te osoby chciały zdobyć nową wiedzę i sprawdzić, czy w ich szkołach wszyscy – bez względu na płeć – mają równe szanse realizacji swoich zainteresowań. Pracowaliśmy nad tym, co można zrobić, aby szkoła stała się bardziej włączająca i była miejscem otwartym dla wszystkich uczniów i uczennic, pracowników i pracownic.
AK: Ja prowadziłam webinary dla kadry nauczycielskiej, pokazywałam różne materiały źródłowe. Na przykład oglądaliśmy filmy przedstawiające nierówności płciowe. Pod ich wpływem osoby bardzo się otwierały. Opowiadały nie tylko o swojej pracy w szkole, ale także szerzej: o swoim życiu. Te historie były niezwykle poruszające.
Czy mogłabyś przytoczyć jedną?
AK: Pewna nauczycielka opowiedziała o chłopaku, który był szykanowany przez kolegów z powodu domniemania jego tożsamości psychoseksualnej. Popełnił samobójstwo.
W czasie naszych spotkań przyszła do mnie myśl, że nauczyciele powinni mieć dostęp do psychoterapii. Sesje terapeutyczne pozwoliłyby zdjąć napięcie z naszej grupy zawodowej. Podczas naszych spotkań oczywiście zaznaczałam, że prowadzę mentoring i nie mam kompetencji psychoterapeutycznych. Możemy jednak wspólnie, a może wręcz powinniśmy, opowiadać sobie o tym, co przeżywamy. O tym, co nas boli, wymieniać się doświadczeniami i radami. Starałam się nie prowadzić naszych spotkań ex cathedra. Każda osoba mogła zabrać głos, doradzić czy wesprzeć dobrym słowem.
Kurs „Dbam o równość płci” odbywał się w ramach „Szkoły otwartości”. Wiemy, że otwartość to nie cecha osobowości, lecz umiejętność, którą można trenować. Czy moglibyście powiedzieć o tym, jak to robić?
MŚ: Dla mnie bardzo ważny jest język komunikacji. Już dobrych kilkanaście lat temu zacząłem się zastanawiać nad tym, jak komunikuję się z otoczeniem. Od tego czasu wprowadzam język włączający, który dziś na szczęście powoli staje się coraz powszechniejszy. W klasie nie ma już tylko uczniów, ale są uczniowie i uczennice. W miejsce komunikatu: „Porozmawiaj o tym z kolegą z ławki” pojawił się komunikat: „Porozmawiaj o tym z osobą, która obok ciebie siedzi”. To bardzo ważna zmiana.
Nauczycielom i nauczycielkom często wydaje się, że komunikują się ze wszystkimi osobami w klasie w sposób równy. Po przyjrzeniu się można jednak dostrzec, że wyróżniają pewne osoby. W wielu przypadkach – i tak było także ze mną – okazuje się, że częściej komunikują się z chłopcami. Łatwo zrobić takie statystyki. Wystarczy poprosić koleżankę czy kolegę z pokoju nauczycielskiego, aby policzył, z kim komunikuję się na lekcji. Centrum Edukacji Obywatelskiej ma zresztą dobry sposób na tę nierówność. Zamiast wyboru nauczyciela wystarczy wskazywać rozmówcę lub rozmówczynię w sposób losowy.
AK: Ostatnio pomyślałam, że otwartości uczy się nie poprzez działanie, ale będąc w jakimś nastawieniu. Istnieje przecież hidden curriculum, program ukryty, czyli to, czego młoda osoba uczy się, gdy przebywa w szkole i obserwuje nauczyciela. To, jak zakoduję moim uczniom widzenie ról płciowych, nie wynika więc tylko z tego, jak zaplanuję kartę pracy.
Podasz, proszę, przykład?
AK: Nie chodzi tylko o to, żeby zaplanować dyskusję o tym, dlaczego Izabela Łęcka nie chciała Stanisława Wokulskiego. Oczywiście, uczymy otwartości, świadomie wybierając odpowiednie treści dydaktyczne i akurat „Lalka” jest dobrym materiałem. Ale mogę i powinnam uczyć oraz przekazywać treści także w inny sposób. Na przykład na przywitanie wspomnieć w dwóch słowach o tym, że jestem padnięta, bo wczoraj świętowałam urodziny z przyjaciółkami. W tym zdaniu jest zakodowana informacja, że dorosłe kobiety mają swoje dziewczyńskie wsparcie i potrzebują razem spędzać czas.
I mają prawo urodzinowy wieczór spędzić z przyjaciółkami, a nie koniecznie z partnerem lub partnerką.
AK: Tak. Bardzo wiele uczymy, czasem nie zdając sobie z tego sprawy. Uczenie otwartości polega więc także na świadomym byciu. Na tym, że jestem uważna. I myślę o tym, co mówię, i jakie to może mieć konsekwencje dla wyobrażeń o rolach płciowych. Szczególnie treści pozalekcyjne bardzo mocno oddziałują na uczniów… Czy znasz memy o „Lalce”?
Oczywiście! Część z nich jest naprawdę zabawna.
AK: O, widzisz! Moi maturzyści też bardzo lubią te memy. Mieliśmy kiedyś lekcję, na których sami je tworzyli. W internecie jest bardzo dużo memów o „Lalce”. Niestety niektóre z nich to po prostu slut-shaming wobec Izabeli Łęckiej. „Jak ona mogła nie kochać tego Stacha?”, „Co ona w ogóle z tym Starskim?” itd. Gdy omawiam „Lalkę”, pytam uczniów, jak ukształtowano Łęcką. Jeśli uczeń czytał powieść, a nie streszczenie, to wie, że w Prus poświęcił cały rozdział, aby opisać sposób, w jaki wychowano tę bohaterkę. Wyobrażenia o rolach płciowych i przeświadczenia o klasach społecznych, które jej wpojono, dziś opisujemy jako klasistowskie.
Izabela Łęcka uwewnętrzniła przekonanie, że arystokratka nie może wiązać się z osobą z „niższego” stanu. Kiedy mówisz o slut-shamingu Izabeli Łeckiej, przypomina mi się jeszcze jedna postać literacka, która oczekuje na sprawiedliwe potraktowanie. To Jagna z „Chłopów”. Społeczność Lipiec narzucała jej wzorzec, który ona miała odwagę odrzucić.
AK: Jestem ciekawa, co się wydarzy w filmie DK i Hugh Welchamanów, który niedługo będzie miał premierę. Jednak już widziałam komentarze, w których ktoś naśmiewał się z czerwonej szminki filmowej Jagny.
Zapewne inaczej pracuje się nad otwartością w liceum, a inaczej w szkole podstawowej.
AK: Zakwestionowanie wzorców, idei czy wartości nie jest trudne w pracy z licealistami. Wystarczy zwrócić uwagę, że wynikają one z uwarunkowań historycznych. Na przykład patriotyzm oznaczał coś innego w okresie zaborów, a co innego oznacza dziś, gdy łączymy go z postawami obywatelskimi. Licealiści widzą w tekstach kultury z XIX wieku walkę, oddawanie życia, „Redutę Ordona”. Ówczesny patriotyzm wymagał polaryzacji – pokazywania dobrych Polaków, złych Niemców i Rosjan. Trzeba było napiętnować zaborcę, by go zohydzić.
W szkole podstawowej jest trudniej. Jak wytłumaczyć młodszym osobom, czemu Ania z Zielonego Wzgórza nie może pomagać Mateuszowi przy pracach w polu, tylko musi pomagać Maryli w domu? Dlaczego ma nauczyć się gotować i piec ciasta? Dzieciom trudno wytłumaczyć wiktoriańskie wzorce wychowawcze.
W ramach Szkoły Otwartości prowadzimy nowy projekt „Chronię przed dyskryminacją”. Jaka jest waszym zdaniem relacja edukacji antydyskryminacyjnej i dbania o równość płci?
MŚ: Kilka lat temu, przed zmianą rządów, edukacja antydyskryminacyjna była jednym z wymagań w systemie ewaluacji szkół, który prowadziły kuratoria oświaty. Niestety, usunięto ten wymóg. Mam z tego powodu żal, ponieważ z badań prowadzonych ponad 8 lat temu wynikało, że w wielu szkołach dyrekcje i kadry nie zdawały sobie sprawy ze skali dyskryminacji w ich placówkach. Kiedy do szkół wchodzili badacze i badaczki, słyszano odpowiedź: „Ale u nas nie ma dyskryminacji”.
Z czego to wynikało?
MŚ: Te osoby często myślały o przykładach dyskryminacji, które znamy z prasy, jak na przykład prześladowanie ze względu na kolor skóry czy orientację seksualną. Nie dostrzegali tego, że młoda osoba nie może się uczyć, ponieważ cierpi. Jest dyskryminowana, bo jest otyła, bo ma rude włosy, bo jest biedniejsza albo bardziej zamożna, bo uczy się lepiej od innych albo gorzej. Jest mnóstwo „przyczyn”. Postawię tezę, że dyskryminacja istnieje w każdej szkole.
Jak rozwiązać ten problem?
MŚ: Trzeba odkrywać, co dzieje się w naszej szkole. To jest oczywiście trudniejsze po tym, jak władza usunęła z systemu ewaluacji szkół wspomniany zapis o edukacji antydyskryminacyjnej. Niemniej trzeba starać się wyrównać szanse tych, którzy czują lęk, gdy idą do szkoły. W takiej sytuacji psychofizycznej nie da się skutecznie uczyć. Edukacja antydyskryminacyjna sprawia, że szkoła staje się bardziej otwarta dla wszystkich uczniów.
AK: Dla mnie edukacja antydyskryminacyjna i dbanie o równość to jest to samo. Chodzi o uświadamianie i pokazywanie przez cały czas, że bardzo wiele z tego, co myślimy o innych, to są tylko nasze myśli, a nie stan faktyczny. Oczywiście sama często przyłapuję się na tym, że myślę wyobrażeniami, które nie muszą być prawdziwe. Miałam taką sytuację, że w dość krótkich spodenkach – co nie powinno mieć znaczenia, ale niestety najwyraźniej miało – czekałam na windę w moim bloku. Byłam szczęśliwa, bo czekał mnie wakacyjny wyjazd z przyjaciółmi. Miałam na sobie krótkie spodenki, a na parterze jacyś mężczyźni robili remont. Jeden z nich powiedział coś w rodzaju „Łuhu, jaka fajna dziewczyna” i coś tam pogwizdywali. To było okropne.
Bardzo mi przykro, że doświadczyłaś takiej sytuacji. Czy czułaś się na siłach, by interweniować?
AK: Tak, to jest samoobrona. Poza tym chcę uczyć, że nie wolno się tak zachowywać. No więc podchodzę i mówię: „Przepraszam, pan coś chyba do mnie mówił”. A on oczywiście wycofuje się rakiem i udaje, że nic się nie stało: „A wie pani, to nie można już sobie pogadać?”. Miałam już na końcu języka odpowiedź: „A może ja sobie nie życzę, żeby jakiś robol komentował moje nogi”. Nie powiedziałam tego, u siebie samej zauważyłam, że uruchomiła mi się klasistowska klisza: ja mam doktorat, a tu jakiś facet, który robi remont. Ale przecież, nawet gdyby on był na przykład profesorem, to przecież też nie ma prawa zachowywać się w ten sposób. Doświadczam w życiu sytuacji, w których widzę, że uruchamia mi się stereotypowe myślenie, nad którym muszę pracować. Bo otwartość to jest ciągła praca.
MŚ: Zgadzam się i myślę, że nie da się całkowicie wyzbyć stereotypów. Mówię moim uczniom i uczennicom, że pełna, doskonała tolerancja nie istnieje. Warto natomiast zdawać sobie sprawę z tego, że drzemią w nas pokłady nietolerancji i być na nie czujnym. Istnieje pokusa, żeby osoby o innych poglądach, na przykład bardzo konserwatywnych, obdarzać negatywnymi emocjami. Warto tę pokusę potraktować jako zaproszenie do autorefleksji. Tym bardziej, że przecież uczymy nie tylko przekazując wiedzę, ale także swoją postawą. Uczniowie i uczennice obserwują nasze działania, także poza szkołą czy w mediach społecznościowych. Swoim postępowaniem uczymy otwartości i antydyskryminacji.
W czasie daleko posuniętej polaryzacji to chyba szczególne wyzwanie.
MŚ: W latach 90. pojawiło się myślenie o równości, otwartości, przeciwdziałaniu myśleniu stereotypami. Obecnie doświadczamy kontrreakcji. Po okresie demokratyzacji w szkole pojawiły się siły, które sprzeciwiają się temu procesowi. Osoby zarządzające oświatą tłumią potrzebę działania na rzecz większej otwartości szkoły. W szczegółowych wytycznych mówi się: „Tolerancja tak, ale…”. I to „ale” zawsze mnie mrozi. Nie może być żadnego „ale” dla tolerancji, otwartości i działań antydyskryminacyjnych.
AK: Polaryzacja bardzo utrudnia tę pracę. W liceum, w którym uczę, bardzo niewiele osób chodzi na religię. Ja poza tym, że uczę polskiego, uczę etyki. Zgodnie z podstawą programową rozważamy współczesne zagadnienia moralne, np. dotyczące aborcji czy eutanazji. Miałam kiedyś ciekawą rozmowę z wierzącym uczniem. Powiedział mi, że nie może porozmawiać o tych zagadnieniach z rówieśnikami, bo od razu mówią mu: „Ty jesteś wierzący, więc się nie odzywaj”. Wydaje mi się, że narzędzia, o których myślimy, że pomagają mniejszościom etnicznym, psychoseksualnym czy osobom w tranzycji, można wykorzystywać, by chronić przed dyskryminacją mniejszość katolicką w szkołach. Ona też doświadcza hejtu. Działania Kościoła katolickiego wcale nie pomagają zwalczyć to zjawisko, wręcz przeciwnie – utrudniają.
Czy w tym wypadku też warto uczyć otwartości poprzez swoją postawę?
AK: Z młodzieżą jest tak, że gdy działasz interwencyjne, uczniowie się zamykają. Możesz zrobić lekcję o otwartości, jasne. Uczniowie powiedzą ci o wolności osobistej; o tym, że każdy może wierzyć, w co chce. Zgodzą się, że każdy ma prawo do swoich zwątpień i poszukiwań. Wejdą w rolę, w której odruchowo potakują, ale będą myśleć swoje. Aby wpłynąć na ich wyobrażenia i postawy potrzebna jest autentyczność, bycie w pewnym nastawieniu. Gdy zaobserwują, że ja wchodzę w dialog, np. o poezji, z tym wierzącym chłopakiem w czasie lekcji albo na korytarzu. To właśnie praca na rzecz otwartości.
Kurs „Dbam o równość płci” to część projektu „Szkoła otwartości. Wspieranie równości płci”, finansowanego przez Islandię, Liechtenstein i Norwegię z Funduszy EOG w ramach Programu Aktywni Obywatele – Fundusz Regionalny.
#AktywniObywatele
Aleksandra Korczak – nauczycielka, poetka, członkini Zakładu Literatury Popularnej, Dziecięcej i Młodzieżowej Wydziału Polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego, na którym to wydziale ukończyła studia doktoranckie. Autorka monografii i artykułów poświęconych badaniom nad literaturą dla dzieci i młodzieży, ekspertka do spraw lektur szkolnych w perspektywie gender studies oraz edukacji antydyskryminacyjnej. Naucza języka polskiego, etyki i filozofii w liceum. Wyróżniona w konkursie Nauczyciel Roku 2022.
Maciej Śliwa – nauczyciel z III LO w Zabrzu, które zajęło pierwsze miejsce w województwie śląskim na Mapie Równości, gdzie umieszczone są szkoły przyjazne młodzieży LGBTQ+. Trener antyprzemocowych warsztatów SZTAMA dla chłopców w wieku szkolnym. Angażuje mężczyzn w ruch na rzecz równości płci, promuje model czułej męskości. Aktywista i członek zarządu Amnesty International, członek Towarzystwa Edukacji Antydyskryminacyjnej oraz Stowarzyszenia „Ekspedycja w Głąb Kultury”.
Bartosz Marzec – specjalista ds. komunikacji w CEO. Dba o treści na stronie internetowej i opiekuje się mediami społecznościowymi. Tworzy, opracowuje i redaguje teksty oraz przygotowuje infografiki. Jest także dziennikarzem i krytykiem filmowym. Regularnie publikuje w miesięczniku „KINO”.