Technologie mogą wesprzeć zmianę dydaktyczną, ale jej nie zastąpią. Skuteczność procesu uczenia się nadal będzie zależeć od w głównej mierze od nauczyciela i jego biegłości w stosowaniu różnych metod nauczania i oceniania.
Żyjemy w świecie zaawansowanych technologii, w którym różnice pomiędzy rzeczywistością cyfrową i analogową powoli się zlewają. Te obiektywne uwarunkowania stanowią wyzwanie, którego nie można zignorować również w szkole. Młodziludzie muszą poznawać w niej nowe technologie, rozumieć je i uczyć się funkcjonować w przesiąkniętych nimi realiach.
Jest to szczególnie istotne również dlatego, że dla uczennic świat cyfrowy i analogowy nie są (a być może nigdy nie były) osobne. Bez zainteresowania technologią w szkole skazalibyśmy młode pokolenie na cyfrowy analfabetyzm lub wykluczenie cyfrowe. Z uwagi na specyfikę nowych technologii i koszty korzystania z nich problem ten dotyczyłby zapewne w znacznie większym stopniu dzieci z rodzin o niższym statusie ekonomicznym.
Mądre zaangażowanie szkoły w rozwijanie kompetencji cyfrowych uczennic jest konieczne. Zarówno z perspektywy przygotowania do świadomego i skutecznego funkcjonowania w świecie przyszłości, jak i wyrównywania szans edukacyjnych.
Technologiomcyfrowym i informacyjnym należy przypisać niekwestionowane zasługi w utrzymaniu ciągłości kształcenia. Trudno sobie wyobrazić, jak mogłaby wyglądać nauka w czasie pandemii COVID-19, gdyby nie powszechny dostęp do internetu i możliwość korzystania z niego na komputerach, laptopach i innych urządzeniach mobilnych. Prawdopodobnie jako społeczeństwo znaleźlibyśmy rozwiązania zapewniające uczniom i uczennicom możliwość udziału w zajęciach, ale z pewnością byłyby one gorsze, choćby z uwagi na mniejszy stopień interaktywności lub jej zupełny brak.
Nie inaczej jest zresztą w przypadku wojny w Ukrainie – technologie komunikacyjne umożliwiają milionom uczennic i uczniów kontynuację nauki niezależnie od tego, czy pozostały w swoim kraju, czy schroniły się w innych częściach świata.
Technologia jest więc naturalnym środowiskiem, w którym funkcjonujemy i które musimy rozumieć, by skutecznie w nim działać. Okazała się też narzędziem podtrzymującym – zapewniającym ciągłość procesów edukacyjnych w sytuacji kryzysowej. Czy jednak może być dźwignią jakościowej zmiany w edukacji? Odpowiedź na to pytanie jest niejednoznaczna.
Nadzieje związane z rewolucyjnym wpływem technologii na edukację nie pojawiły się wraz z upowszechnieniem technologii informacyjnych – są znacznie starsze. Richard Mayer zwraca uwagę na oczekiwania, jakie w kontekście edukacyjnym wiązano z wykorzystaniem filmu (lata 20. XX wieku), radia (lata 30. i 40.), telewizji edukacyjnej (lata 50.) oraz wreszcie technologii informacyjnych wprowadzanych pod koniec ubiegłego stulecia (Mayer, 2013).
Jeszcze głębiej w przeszłość sięgają Hamilton i Hattie, którzy wśród technologicznych nowinek wykorzystywanych w edukacji wymieniają pismo (3 200 r. p.n.e.), świecę (500 r. p.n.e.), podręcznik (1687 r.), ołówek (1795 r.) i projektor (1870 r.), a listę XX-wiecznych innowacji Mayera uzupełniają o stosowane do dzisiaj: technologię wirtualnej rzeczywistości (1991 r.), smartfony (1992 r.), wideokonferencje (1994 r.) oraz tablety (2000 r.) (Hamilton, Hattie, 2021).
Technologie edukacyjne, które obecnie są uznawane za najbardziej obiecujące, obejmują między innymi:
Badaczki i badacze edukacyjni zwracają uwagę, że choć od lat wiele się mówi o ogromnym potencjale technologii we wspieraniu uczenia się, to jednak dotychczas istnieje niewiele badań, które potwierdzałyby ich pozytywny wpływ (Mayer, 2013). Hamilton i Hattie stawiają prowokacyjną tezę, że choć technologie są wszędzie, to dowodów na ich głębokie oddziaływanie na uczniów nie da się znaleźć nigdzie. Na bazie metaanaliz przeprowadzonych badań edukacyjnych szacują uogólniony wpływ wykorzystania technologii w procesie uczenia się na 0,3 (przy średnim wpływie wszystkich interwencji edukacyjnych wynoszącym ok. 0,4).
Technologiczne interwencje edukacyjne, które w badaniach najbardziej skuteczne okazały się:
Paradoksalnie największy pozytywny wpływ udało się udowodnić w przypadku mało zaawansowanej technologii – nagrywania lekcji na wideo i dyskutowania na ich temat w grupie nauczycielskiej (Hamilton, Hattie, 2021).
We wdrażaniu technologii do szkół dominuje podejście skoncentrowane na technologii zamiast podejścia skoncentrowanego na uczniu. Dlatego jej skuteczność jest niższa niż byśmy tego oczekiwali.
Richard Mayer wyjaśnia różnicę pomiędzy tymi podejściami. W pierwszym kluczowe pytanie dotyczy tego, co może zaoferować nowa technologia i jak można ją wykorzystać i zakorzenić w szkole. Tymczasem drugie wychodzi od pytania, jak działa ludzki umysł, jak uczą się ludzie i jakiego technologicznego wsparcia potrzebują. W konsekwencji oznacza to zaadaptowanie technologii do wcześniej zdiagnozowanych potrzeb szkoły (jej uczniów) (Mayer, 2013).
Przykładem tego drugiego podejścia jest właśnie wykorzystanie nagrań wideo do analizy lekcji. Z innych badań wiemy, że wspólne omawianie zajęć przez nauczycielki pomaga im na kolejnych lekcjach lepiej wspierać uczenie się młodych osób. Dlatego wykorzystanie takich zapisów, by ułatwić analizę, okazuje się bardzo skuteczną interwencją technologiczną.
W podejściu skupionym na uczniu kluczowa jest to, by koncentrować się na wspieraniu w poznawczym przetwarzaniu wiedzy (mniej istotne jest samo dostarczanie wiedzy lub jej mechaniczna weryfikacja). Najskuteczniejszym wsparciem będą technologie, które umożliwiają np. przeniesienie zdobytej wiedzy do innego środowiska, zastosowanie jej w nowym kontekście, uporządkowanie, syntezę lub analizę zgromadzonych informacji. Pozwolą one uczniom na głębsze uczenie.
Technologie, które są skoncentrowane na uczniach, mogą odegrać niebagatelną rolę w kształceniu kompetencji w szkole:
Należy jednak pamiętać, że wszystkie te korzyści mogą wystąpić, tylko jeśli zostaną uwzględnione dwa opisane wyżej warunki: koncentracja na uczniu oraz wspieranie przetwarzania wiedzy. Ich spełnienie w praktyce zależy od nauczyciela. To on tworzy środowisko uczenia się młodych osób, w tym m.in. decyduje o wykorzystaniu określonych technologii.
Technologia nigdy nie zastąpi kadry pedagogicznej. Nauczycieli nie zastąpiło radio, filmy ani telewizja edukacyjna, nie zastąpią jej również nowoczesne technologie informacyjne. Wykorzystanie technologii jest istotne tylko jako wsparcie nauczyciela oraz zmian dydaktycznych w jego praktyce. Dobry nauczyciel może uczyć rozwiązywania problemów, samodzielności myślenia i innych kompetencji z wykorzystaniem samej kredy i tablicy, choć na pewno chętnie skorzysta z pomocy technologii, by pełniej zaangażować osoby w klasie.
Niestety nauczycielowi, który nie ma w swoim repertuarze dydaktycznym wystarczających środków, nie pomoże otoczenie się technologią. Ta jest bowiem tylko narzędziem, które trzeba mądrze osadzić w dydaktyce i pracy w klasie. Dlatego tak ważna jest świadomość, że cyfryzacja i technologiczne unowocześnienie edukacji nie zastąpią dydaktycznej zmiany w kierunku stosowania metod nauczania i tworzenia środowisk uczenia się w oparciu o najnowszą i sprawdzoną wiedzę o tym procesie.
Teza ta dotyczy zarówno obecnych już w szkole technologii, jak i tych, które dopiero do niej wkroczą: modeli opartych o głębokie uczenie się i sztuczną inteligencję, biometrii, inteligentnych okularów, rozpoznawania wyrazu twarzy uczennic, częściowej robotyzacji edukacji. Te najnowsze trendy należy jednak bacznie śledzić, krytycznie analizować i testować również w polskich placówkach. To, że technologie nie przyniosły na razie przełomowych korzyści dla uczenia się młodych osób, nie oznacza, że podobnie będzie z kolejnymi tworzonymi rozwiązaniami.
Tekst na podstawie publikacji J. Witkowski (red.), Dydaktyka rozwoju kompetencji proinnowacyjnych, Warszawa: Centrum Edukacji Obywatelskiej, 2022 opracowanej i wydanej w ramach projektu „Szkoła dla innowatora”. |
Bibliografia
zajmuje się m.in. strategiami tego, jak oddolnie wprowadzać zmiany w szkołach, rozwijaniem kompetencji przyszłości oraz edukacją obywatelską i edukacją o polityce. Więcej